Co po pierwszym września, czyli dylematy matek pierwszoklasistów
- admin
- 28 sierpnia, 2020
Tym razem zabiorę głos zawodowo, jako pedagoga, właściciel szkoły, a zarazem mama
Co po pierwszym września, czyli dylematy matek pierwszoklasistów
Gdzie jesteśmy
Wszyscy dookoła zastanawiają się, czy zmagamy się z pandemią czy nie. Czy Covid-19 to wymysł dziennikarzy, Bila Gatesa, albo chińskiego rządu? Czy nosić maseczki, czy nie nosić? Wiecie co? Tak naprawdę to, co myślicie na temat koronawirusa, nie ma większego znaczenia. Dlaczego? Dlatego, że nie Wy podejmujecie decyzje w tej sprawie, ale Was (i Wasze dzieci) te decyzje bezpośrednio dotkną. W szczególności w szkole…
Pierwszy września za pasem, a rodzice dzieci klas pierwszych – są pozostawieni sami sobie. Zresztą nie tylko klas pierwszych, także drugich, trzecich i kolejnych. Zajrzeliście może na stronę Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy?Ja zajrzałam – program atywirusowy ostrzegł mnie, że strona nie jest bezpieczna. Czyżby zaatakował ich Covid-19? Tak czy inaczej zajrzałam, szukając pomocy, porady… Dowiedziałam się, że kuratorium będzie się naradzać z dyrektorami w sprawie nowego roku szkolnego… 27 sierpnia! Ręce same się składają do oklasków, prawda? Na 4 dni przed rozpoczęciem roku kuratorium będzie radzić! A, i jest jeszcze link do wytycznych Ministerstwa Edukacji Narodowej z 12 sierpnia… Zresztą na stronie Ministerstwa nie jest lepiej. Filmiki, plakaciki, zdjęcia z konferencji prasowych, ale odpowiedzi na pytanie, jak będzie wyglądała edukacja we wrześniu nadal brak.
Wygląda to na scenę z filmu katastroficznego . W obliczu pandemii zostaliśmy… sami. Czy Wasze dzieci płynnie czytają? Czy płynnie liczą? Czy w lot chwytają nowe nazwy, terminy i definicje? A jak u nich z obsługą komputera ?Czy obsługują z łatwością e-dziennik, Teamsy, Moodle’a, czy mają swoją skrzynkę mailową@?A wiedzą jak skonwertować plik? Jak obrobić skan pracy domowej? Nie, to nie jest lista oczekiwań w ogłoszeniu o pracę dla sekretarki, to jest lista umiejętności, które musi posiadać uczeń pierwszych klas szkoły podstawowej, żeby móc uczestniczyć w edukacji zdalnej.
Dokąd zmierzamy
To w końcu jak będzie – dzieci idą do szkoły czy nie? Jak będzie wyglądał plan lekcji i same lekcje? Czy lekcje będą w formie tradycyjnej, zdalnej, czy hybrydowej? Nie wiecie, co to forma hybrydowa? Mieszana – zdalno-stacjonarna, ale nikt nie wie, w jakiej proporcji. Jak wygląda edukacja zdalna, to chyba już wszyscy wiedzą. Część nauczycieli wykazuje się kreatywnością i odpowiedzialnością, zmagając się z zawodnym sprzętem i przepustowością Internetu. A część pozoruje pracę przesyłając pliki z zadaniami do wykonania. A wszystko to spada na nasze dzieci .
Jaka jest skuteczność takich działań, mogliśmy się przekonać od marca do czerwca. Zdolni uczniowie, którzy nagle „obniżali” poziom, uczniowie słabsi, którzy byli zaskoczeni świadectwem z paskiem. Chaos w ocenach, bałagan w narzędziach, brak porządku w metodach. O skuteczności takiej edukacji nawet nie warto wspominać. Ale trzeba pamiętać, że do tego dochodzi jeszcze izolacja, brak kontaktu z rówieśnikami. I w ten oto sposób u naszych dzieci narastają deficyty. Dzieci nie pozyskują wiedzy, nie nabywają kompetencji, nie rozwijają się emocjonalnie, społecznie itd. Czy te straty da się odrobić?
Gdyby jeszcze tylko chodziło o te trzy i pół miesiąca, które w dużej mierze zostały zmarnowane, to może dałoby się to nadrobić. Ale co w sytuacji, gdy np. w połowie września szkoły zostaną znowu zamknięte? Ile takich miesięcy czeka nas w przyszłości? A może lat? Co w takiej sytuacji?
A co z najmłodszymi uczniami? Co z naszymi pierwszakami? Zresztą pewnie w drugich i trzecich klasach wygląda to podobnie. Czy siedmiolatek, który się uczył od września do marca, zdołał nabyć wszystkie umiejętności pozwalające mu na kontynuowanie nauki zdalnie? A co sześciolatkami, które nie dość, że straciły część zerówki, to teraz zaczynają nowy etap edukacji ? Pół biedy, jeżeli w tej samej szkole, ale co z tymi, którzy zerówkę robili w przedszkolu. Takie dziecko wymaga uwagi i troski, gdy rozpoczyna naukę w normalnych warunkach, a co dopiero mówić o trybie zdalnym. Jak ma budować relacje z koleżankami i kolegami, jak ma sobie poradzić z trybem pracy w podziale na lekcje i przerwy, jak ma wchodzić w nowe środowisko?
Więcej pytań niż odpowiedzi
Każdy rodzic, ma mętlik w głowie . Więcej jest pytań niż odpowiedzi. Co gorsza, chyba nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za poszukiwanie rozwiązań. Ministerstwo ogranicza się do ogólników, kuratorium jeszcze nie zaczęło się naradzać, dyrektorzy szkół rozkładają ręce. Nikt nic nie wie, nikt o niczym nas nie informuje. Brak pomysłów, brak rozwiązań, brak scenariuszy na przyszłość. Czy nikt nie bierze pod uwagę tego, że najmłodsze dzieci potrzebują poczucia bezpieczeństwa, stabilności, czytelnych, prostych zasad, które nie będą zmieniane co chwila? Czy złe doświadczenia początku edukacji nie sprawią, że nasze dzieci będą chciały co prędzej uciec ze szkoły i nigdy do niej nie wracać?
Dlaczego rodziców, pozostawia się samym sobie? Z dziećmi, z ich nadziejami, obawami, troskami i problemami. Dlaczego nikt z nimi nie rozmawia, nie mówi, jak to będzie zrealizowane, tylko wszystkiego musimy poszukiwać sami, łapiąc strzępy informacji i domyślając się całej reszty? W jaki sposób mama pierwszoklasisty ma się stać ekspertem od nauczania zdalnego i domowego, skoro sami nauczyciele często nie mają w tym zakresie wystarczających umiejętności? A mamy dzieci starszych? Jak mają tłumaczyć swoim dzieciom z szóstych czy siódmych klas procesy chemiczne czy zjawiska fizyczne, skoro często same nie do końca je rozumieją?
W poszukiwaniu rozwiązania
I tu z odsieczą nadchodzi nauczanie domowe. Formalności nie są szczególnie skomplikowane, zwłaszcza teraz, gdy zostały one jeszcze w związku z pandemią, dodatkowo uproszczone. Dziecko zapisuje się do szkoły, potem zgłasza się chęć realizacji nauczania domowego, kilka dokumentów i to wszystko. Ale co dalej? Jeszcze czytać i dodawać do 20 każdy dziecko nauczy, ale większość rodziców nie zna podstaw programowych do wszystkich przedmiotów i nie mam kompetencji do prowadzenia większości z nich.
Nowy pomysł na edukację
I tak wymyśliłam sobie , żeby w Akademii Nauki zorganizować nauczania domowe w sposób najbardziej przyjazny dla dzieci i rodziców . Pomysł jest prosty. Zapisuje się dziecko do szkoły podstawowej, załatwia formalności związane z przepisaniem go na tryb nauczania domowego. Po czym zgłasza się do Akademii Nauki i my pomożemy Ci z całą resztą. Organizujemy zajęcia w małych grupach (aspekty relacyjny), w których do południa realizowana jest podstawa programowa (aspekt szkolny). Po południu dziecko bierze udział w zajęciach dodatkowych – mogą to być zajęcia pomagające nadrobić zaległości powstałe w czasie marzec-czerwiec 2020 (aspekt wyrównawczy) lub zajęcia, w czasie których dziecko rozwija swoje pasje i zainteresowania (aspekt twórczy). Całe zajęcia odbywają się w warunkach reżimu sanitarnego (aspekty pandemiczny), a prowadzone są przez doświadczonych trenerów i nauczycieli (aspekt pedagogiczny). Dziecko przebywa w Akademii obowiązkowo w godz. 9:00-13:00, ale może przyjechać na godzinę 7:00 rano i pozostać do godz. 17:00. Jeżeli dziecko pozostanie kilka godzin po części obowiązkowej, to nie będzie miało zadań domowych. Zresztą wszystkie podręczniki i zeszyty będzie mogło zostawić w Akademii Nauki.
Korzyści
Jakie są zalety tego rozwiązania? Obok wymienionych powyżej trzeba wskazać też konkretne osiągnięcia, które są gwarantowane w ramach oferty Akademii Nauki. Dzieci, które podejmą kształcenie domowe w wyżej opisanej formie:
a) nauczą się płynnie czytać (i to szybciej niż ich równolatkowie),
b) poznają metody efektywnego uczenia się i zapamiętywania,
c) nauczą się planować naukę i koncentrować na zadaniach,
d) przekonają się, że proces uczenia może być sprawny i wydajny,
e) nabiorą pewności siebie,
f) sprawdzą i przetestują swoje talenty,
g) odkryją nowe talenty i umiejętności i/lub rozwiną już posiadane.
Spokój i bezpieczeństwo! Tych dwóch rzeczy nasze dzieci potrzebują najbardziej. Boję się, że „normalna” szkoła podlegająca przepisom i zarządzeniom kuratorium i Ministerstwa nie jest im w stanie tego zapewnić. Czas na rozwiązania alternatywne!
Ewelina, mama Igora